FELIETON
Tomasz Jastrun
Małpa z książką i z brzytwą
Jestem w Wiedniu. Dom, w którym mieszkał i gdzie przyjmował pacjentki Zygmunt Freud. Secesyjna fasada bardziej niż inne wybrzuszona w stronę ulicy, za to kamienne schody zagłębione od kroków wchodzących i schodzących. Tymi schodami szły do doktora pacjentki w wielkiej trwodze. Mimo wszystkich błędów w teorii Freuda, mam poczucie, że te schody wiodły do największego odkrycia XX wieku — ludzkiego kosmosu. Ten zewnętrzny okazał się mały i raczej nieodstępny, ślizgamy się tylko po powierzchni. Za to w świat ludzkiej psychiki schodzimy coraz głębiej.
Język psychologii wszedł w krwioobieg powszechnego języka: stres, nerwica, neurotyczność, depresja, narcyzm, trauma. Ale to tylko znaki, ważne, że powszechne stało się myślenie psychologiczne i „psychiatryczne”. Już nie tylko wybrani dostali narzędzia do analizy siebie i innych. Książki psychologiczne są kupowane częściej niż powieści. Narzędzia dostępne teraz w powszechnym obiegu są jednak zwykle wyrafinowane, a powszechnie używa się ich brutalnie, gdyż bez zaplecza prawdziwej wiedzy.
Ci młodzi mają dziecko, ale nie są ze sobą, zdarza się. Dzisiaj w czasach, gdy rozpadły się reguły gry w małżeństwo, nie łatwo być ze sobą, ale równie trudno, może nawet trudniej, ze sobą ładnie nie być. Rozstania ludzi są tak dramatyczne, gdyż mieszka w nich odtrącenie, a w nim jest pierwotny lęk bycia zostawionym przez matkę.
Ta kobieta jest lękowa, proszę, to pojęcie też już jest w użyciu powszechnym. Jest w panicznym lęku, że on może być niebezpieczny dla dziecka. Zaczyna ograniczać mu spotkania z synem. Wedle moich obserwacji te oskarżenia są bez sensu. Ale lęk zawsze wie lepiej.
Rozumiem, że pewna czujność wobec ludzi, nawet bliskich, jest wskazana, ale w miarę. Największa powinna być wobec siebie. Siebie widzimy najsłabiej, dlatego zaprzecza się lub wypacza własne błędy. I obłędy. Oto powód, dla którego wybitnie mylą się wobec siebie i bliskich nawet wybitni terapeuci i psychiatrzy, a co dopiero terapeuci amatorzy. Niektórzy zresztą z diagnozowania, oceniania i analizowania bliskich, znajomych i nieznajomych robią sobie narzędzia wsparcia, wywyższania się lub poniżania innych. Techniki manipulacji. Nie zauważyłem, by tak zachowywali się moi znajomi terapeuci i psychiatrzy. Zwykle odruchowo oddzielają pracę do życia, a pacjentów od bliskich i znajomych.
Wracając do tej pary, jak zwykle w sytuacji rozstania i niebycia ze sobą ludzi łączy dziecko. I dzieli. Obsesyjni i lękowi mają niezwykły talent, aby budować na ziarenku piasku, na pyłku czy okruszku okazałą konstrukcję. Prawda i ocena człowieka mają to do siebie, że wystarczy niewiele przesadzić, by z prawdy robiła się fikcja, a nawet kłamstwo…
Jeśli na coś dramatycznie zwracamy uwagę, widzimy to, jeśli takie myślenie zdominowane jest przez lęk, problem rośnie i upiornieje. Nasza lękowa matka założyła, że ojciec jej dziecka, odkąd są parą, ma chorobę dwubiegunową i są od razu dowody. I pewnie nuż pedofil, podejrzanie blisko jest ze swoją córeczką z pierwszego związku. A seksoholizm, to już oczywiste, jeśli znalazł sobie inną niż ona kobietę. W takim myśleniu zaczyna się też śledzenie przeszłości rodzinnej. Wiemy już bowiem, że geny są ważniejsze, niż myślano, w przekazywaniu skłonność do chorób, również psychicznych.
Mamy więc kłopot: im więcej wiemy o człowieku, tym trudniej być pewnym, co to norma, nie mówiąc już o ocenach moralnych. Jak potępiać ludzi, którzy dostali fatalną spuściznę genetyczną, mieli patologiczną rodzinę? Tak działa greckie fatum, proporcje między wpływem genów a wychowania stają się zaś niejasne. Geny nagle nabierają jednak znaczenia.
Żyjemy w czasach nauki. I magii. Ludzie często oscylują miedzy jednym i drugim. Wszystko ze strachu. Nasza bohaterka na to cierpi — potrafi uwierzyć, że duchy nawiedziły jej mieszkanie (to będzie ukrywać, gdyż wie, że może być oskarżona o to, o co oskarża ojca swego dziecka), ale też naiwnie wierzyć w naukę, w psychiatrę i wszechpotężne leki, one wszystko potrafią naprawić.
Zażądała do ojca swego dziecka zaświadczenia od dwóch (niezależnych) psychiatrów, że jest normalny. Ina- czej nie pozwoli mu spotykać się z dzieckiem. W trosce o dziecko. On na to: proszę bardzo, jeśli ty zrobisz to samo.
Jeśli para trafi do was, proszę o uwagę i wyrozumiałość. Ostrzegam, to dopiero początek lawiny podobnych spraw. Już teraz pary zaczynają chodzić do terapeutów- rozjemców. A bliski jest czas, kiedy każdy konflikt będzie rejestrowany i rozstrzygany przez fachowca. Przed zawarciem związku małżeńskiego regułą stanie się konsultacja z psychiatrą lub psychologiem. Prezentacja drzewa genealogicznego chorób fizycznych i psychicznych w rodzinie będzie normą.
A czy norma jest normalna, tego współcześni nigdy nie wiedzą.