Vol 5 (2009): Special issue
SPECIAL ISSUE
Published online: 2009-09-10
Page views 1650
Article views/downloads 0
Get Citation

Connect on Social Media

Connect on Social Media

Powstrzymać efekt domina, czyli wygrać z wypaleniem zawodowym

Małgorzata Stępień

Abstract

„Lekarze poświęcają bardzo dużo wysiłku, by grać rolę Boga. Niestety, ta posada jest już zajęta, a Jego udawanie prowadzi do samozniszczenia” - gorzko ironizuje amerykański chirurg-onkolog dr Bernie Siegiel. W swym bestsellerze Miłość, medycyna i cuda opisał, jak nauczył się pokory, szacunku dla swych pacjentów i przezwyciężył syndrom wypalenia zawodowego (fragment artykułu)

Dr Bernie Siegiel: Kiedy zacząłem pracować w swoim zawodzie, codziennie oczekiwałem z radością stawienia czoła nowym problemom. Bardzo mnie to mobilizowało i dzięki temu praktyka nie była nudna. Jednak po kilku latach te problemy stały się monotonne. Marzyłem o łatwych dniach, kiedy wszystko szło zgodnie z planem i miałem tylko zwykłe przypadki. Ale łatwych dni nie było.
Amerykański onkolog, podobnie jak jego koledzy z całego świata, przeszedł wszystkie szczeble zawodowego zaangażowania: od młodzieńczego entuzjazmu („wynajdę lek na raka”) i dumy z pełnionej misji („ocalę setki istnień”), poprzez konfrontację naiwnych marzeń z rzeczywistością („operuję pół dnia, a pacjent i tak umiera”) i załamanie („moja praca to klęska”). Wypalenie zawodowe jest specyficzną reakcją jednostki na chroniczny stres związany z pracą. Dotyczy profesji charakteryzujących się ciągłym kontaktem z innymi ludźmi i wymagających zaangażowania emocjonalnego: lekarzy, nauczycieli, wychowawców, psychologów, menadżerów itp. Na syndrom ten składają się trzy czynniki: wyczerpanie emocjonalne, nadmierna personalizacja oraz brak osobistej satysfakcji z wyników pracy.

Wyczerpanie emocjonalne
Dr Bernie Siegiel: Żyłem w ciągłym napięciu. Kiedy na salę operacyjną przywożono pacjenta z silnym krwotokiem, zdenerwowany personel był bliski paniki, dopóki nie wkroczył chirurg. Wtedy to mnie żołądek skręcał się w supeł, a reszta zespołu była spokojna. Nikomu nie mogłem przekazać mojego napięcia. Tylko w sobie mogłem szukać oparcia. Czułem się wtedy rozpaczliwie samotny, oczekując od siebie tylko doskonałości. Stres nie opuszczał mnie nawet w domu. Na kilka dni przed trudną operacją wielokrotnie przeżywałem ją w duchu, modląc się, by pomyślny wynik, jakiego oczekiwałem, stał się faktem. Po operacji, nawet jeśli wszystko poszło dobrze, często budziłem się nagle w nocy rozważając, czy podjąłem słuszne decyzje.
Wyczerpanie emocjonalne to utrata energii, której towarzyszy uczucie zmęczenia. Poprzedza je najczęściej brak poczucia regeneracji sił, drażliwość i impulsywność, zwiększony wysiłek potrzebny do spełniania obowiązków zawodowych, bóle głowy, bezsenność i inne objawy psychosomatyczne, najczęściej ze strony układu trawiennego, krążenia i mięśniowego. Towarzyszą im brak naturalnej energii i radości życia, dobrego nastroju, entuzjazmu, zapału do pracy.

Depersonalizacja: etykietki i stereotypy
Dr Bernie Siegiel: O moich pacjentach myślałem jak o mechanizmach, które należy reperować. Wreszcie zacząłem w nowy sposób słuchać języka moich kolegów. Wielu z nich spóźniło się na konferencję pediatrów, tłumacząc, że właśnie został przyjęty „interesujący przypadek” - dziecko bliskie cukrzycowej śpiączki. Wstrząśnięty uświadomiłem sobie, jaki dystans taka postawa wytworzyła między lekarzami a ich „przypadkiem” - bardzo chorym, przerażonym dzieckiem i jego zmartwionymi rodzicami.
Jednym z instynktownych sposobów radzenia sobie z poczuciem wyczerpania emocjonalnego jest dystansowanie się od ludzi oraz od trudnych spraw zawodowych. Depersonalizację charakteryzują negatywne zmiany w nastawieniu do ludzi, nieczułe, zdehumanizowane reakcje na ich problemy, nadawanie etykietek, stosowanie stereotypów. Widać to w określeniach służących do opisywania ludzi - choćby w przysłowiowych już „przypadkach” – przez co nadaje im się cechy rzeczy. Kontakt z ludźmi wywołuje stres, więc się go unika. Zwiększa się także dystans dzielący od drugiej osoby: komunikuje się w sposób nieosobisty, skraca czas pracy, a nawet nie wchodzi w relacje z nimi. Takie izolowanie się od stresu zawodowego obniża napięcie, ale jednocześnie nakręca spiralę wypalania. Emocjonalne dystansowanie się od wymagań zawodowych, chłód i cynizm powodują utratę kompetencji zawodowych lub niemożność rozwoju umiejętności interpersonalnych: uważnego słuchania, empatii, komunikacji i negocjacji. Partnerstwo zmienia się w dominację i ocenianie. Depersonalizacja jest najkosztowniejszą konsekwencją wypalenia zawodowego, bo szkodzi zarówno osobie wypalającej się, czyli lekarzowi, jak i zależnej od niej, a więc pacjentowi.

Brak satysfakcji osobistej
Dr Bernie Siegiel: Po mniej więcej dziesięciu latach pracy zacząłem poważnie myśleć o zmianie zawodu. Może zostać nauczycielem, weterynarzem, psychiatrą? W dzienniku, który zacząłem prowadzić, dawałem upust swojej rozpaczy. I wtedy jeden z moich pacjentów chorujących na raka, pianista Mark, pomógł mi zrozumieć, że mogę odzyskać równowagę duchową, nie zmieniając zawodu. Mimo że jego stan się polepszył, nie chciał wrócić na estradę: granie w domu sprawiało mu pełną satysfakcję. Nadal robił to, co kochał, ale zmienił kontekst. Zrozumiałem, że potrzebuję tego samego.
Negatywna ocena wartości własnej pracy powoduje poczucie klęski, obniżenie produktywności i nieumiejętność radzenia sobie z obciążeniami. A to, jak w reakcji domina, wywołuje niską samoocenę i depresję, które skutkują faktycznym obniżeniem jakości pracy oraz narastaniem dyskomfortu psychicznego i wyczerpaniem. Nasilają się wówczas tendencje do izolowania się oraz chęć rezygnacji z pracy. Gdy stan ten się przedłuża, pojawia się poczucie krzywdy i winy jednocześnie, co wywołuje agresję. Często towarzyszą jej różne formy ucieczki: w alkoholizm, narkomanię, lekomanię. Następuje ucieczka od środowiska, wzrasta konfliktowość przy jednoczesnym poczuciu bezradności i lęku o przyszłość. Z czasem spada odporność organizmu i pojawiają się choroby: najpierw czynnościowe, a potem mające już patologiczne podłoże w narządach. Kiepskim nastrojom i depresyjnym przeżyciom towarzyszą myśli w rodzaju: „już się skończyłem, jestem do niczego, moje życie nie ma sensu”.

Jak pokonać wypalenie? Dr Bernie Siegiel: Kiedy przeczytałem swoje notatki, coś mi zaświtało. Przez cały ten czas miałem do czynienia z kartami chorobowymi, chorobami, lekarstwami, personelem, diagnozami, ale nie z ludźmi.
Zespół wypalenia zawodowego pojawia się stopniowo, w wyniku działania stresu i współoddziaływania czynników podmiotowych i środowiskowych. Do podmiotowych należą: oczekiwania i cele zawodowe, rozbieżność między oczekiwaniami a radością życia zawodowego, poziom idealizmu–racjonalizmu, nieświadome motywacje zawodowe, mity i kompetencje profesjonalne. Czynniki środowiskowe to wymagania zawodowe, warunki jego wykonywania, klimat emocjonalno-społeczny w miejscu pracy. Czynniki te łączą nieumiejętność radzenia sobie ze stresem.
Niestety, nie ma szybkich i łatwych sposobów walki z wypaleniem. Istnieją jednak sposoby, by mu zapobiec i walczyć z już powstałym syndromem.

Rozpoznanie objawów
Dr Bernie Siegiel: Dla lekarza dzień pracy właściwie nigdy się nie kończy. Z czasem przywykłem do myśli, że spędzenie weekendu w domu to jakaś niezwykła nagroda, a nie coś, na co mogę na pewno liczyć. Poza tym czułem się podwójnie winny: odebranie kilku godzin pacjentom odczuwałem jako kradzież, tak samo pracując po szesnaście godzin dziennie, uważałem, że kradnę czas należny moim dzieciom i żonie. Nie wiedziałem, jak sobie poradzić z poczuciem winy, ani jak uporządkować moje życie. Ileż to razy byłem zbyt zmęczony, by po powrocie do domu cieszyć się rodziną. Dzieci ustawicznie pytały: „Tato, czy wezwą cię dziś wieczorem?”.
Wypalenie zawodowe rozpoczyna się skrycie i przez dłuższy czas nie jest rozpoznawalne przez osobę, której dotyczy. To proces, który można podzielić na etapy. Pierwszy to stadium ostrzegawcze, w którym pojawiają się nieustające objawy przeziębienia, migrenowe bóle głowy, bezsenność, irytacja. Na tym etapie może pomóc krótki wypoczynek, a także absorbujące i relaksujące hobby: sport, praca w ogródku, twórczość artystyczna.
Drugi etap wypalenia to stadium bardziej trwałe. Charakteryzują je wybuchy irytacji, pogardliwe odnoszenie się do innych, gorsze wykonywanie zadań. Stan ten wymaga już dłuższego odpoczynku, a także rozmów w grupie. Trzeci etap to syndrom chroniczny, podczas którego rozwijają się objawy fizyczne, psychiczne i psychosomatyczne: wrzody żołądka, nadciśnienie, napady depresji, uczucie osamotnienia, alienacja. Obok zawodowych pojawiają się kryzysy małżeńskie, rodzinne, przyjacielskie. Konieczna jest tu pomoc terapeuty, a czasem także zmiana pracy. W rozpoczęciu walki z wypaleniem zawodowym najważniejsze jest jak najwcześniejsze rozpoznanie jego objawów. W początkowych fazach można mu przeciwdziałać, wykorzystując własne zasoby odporności, takie jak regularny wypoczynek, refleksje nad swoim zawodem, uczciwa konfrontacja oczekiwań z realiami, analiza przyczyn niezadowolenia z pracy itp.

Uczciwe nazwanie problemów
Dr Bernie Siegiel: Szkolono mnie tak, żebym myślał, iż cała moja praca polega na tym, by technicznie poprawiać stan zdrowia pacjentów, by ratować im życie. Tak właśnie określany jest sukces lekarza. Ponieważ jednak czasami moim pacjentom nie poprawiało się i w końcu umierali, uważałem, że ponoszę klęskę.
Ważne jest nazwanie przeżywanych trudności, zwłaszcza wtedy, gdy praca jest podejmowana z wzniosłych motywów, w poczuciu misji, utożsamiana z powołaniem życiowym i jednocześnie z poczuciem własnej wartości. Wówczas często tłumimy problemy, nie przyznajemy się do nich, wypieramy je, zaprzeczamy, że jesteśmy zmęczeni, zniechęceni, poirytowani. Boimy się bowiem, że zmniejszy się nasza wartość, a przyznanie się do przeżywanych trudności byłoby zdradą i zaparciem się. Tymczasem werbalizacja zmniejsza napięcie, łagodzi nastawienie na sukces. Dobrze jest uświadomić sobie, że nie jesteśmy z żelaza i że nie wszystko uda się zrealizować.